Cała siata zużytych kosmetyków. Bardzo mnie to cieszy, bo staram się zużyć wszelkie zapasy domowe. Nie rozdrabniając się przechodzę do rzeczy:
Pielęgnacja ciała
Kto nie używa żeli z ISANY? Są tanie, ładnie pachną, są wydajne. Jedyny minus dla kochanego pingwinka- wysuszył skórę, ale nie ma co się spodziewać cudów po żelu, który kosztuje często 3 zł za 300 ml. Inna wersja
Kolejny żel jest z NIVEA Creme Coconut 500 ml. Szału nie było, kupiłam z nadzieją na zapach kokosa i z racji, że właśnie kosmetyki NIVEA raczej nie przesuszają. Mycie jak mycie, ale bez fajerwerków.
Aktualnie używam Babydream dla mam, łagodny żel myjący bez mydła 200 ml. Cudo -delikatny, dobrze myje, zapach jak dla mnie piękny, niczym kosmetyki dla niemowląt. Minusem jest lejąca konsystencja.
Pielęgnacja włosów
Szampon Dove Oxygen Moisture dodający objętości 250 ml. Super zapach, dobre mycie, ale z objętością raczej się nie zgadzam.
Następcą został również Dove, ale Regenerate Nourishment do bardzo zniszczonych włosów. Muszę przyznać, że jestem w szoku. Użyłam go bez żadnej odżywki i moje plączące się włosy normalnie dały się rozczesać. Chyba dokupię odżywkę, bo jak na razie cudo.
Suchy szampon Batiste XXL volume, suchy szampon zawsze się przydaje, ale nie polecam tej wersji osobom ze zniszczonymi i właśnie plączącymi się włosami, nie da rady rozczesać.
Udało mi się też zużyć maskę do włosów Kallos Latte mleczną. Katorga dla moich włosów. Jeszcze bardziej były wysuszone, ale zapach obłędny i intensywny. W dodatku stosunek ceny do pojemności bardzo korzystny. Nie mam zdjęcia opakowania, ponieważ tata od razu wykorzystał je na pojemnik na swoje śrubki.
Pielęgnacja twarzy
Wykończony Płyn micelarny NIVEA do skóry wrażliwej 3 w 1. Bez szału jak dla mnie, gorszy niż ten z Garnier, o nawilżeniu też raczej nie ma co marzyć.
Żel ZIAJA myjący normalizujący na dzień/na noc. Co tu dużo mówić. Mój ulubieniec. Świetnie oczyszcza, zmywa makijaż, nie wysusza skóry.
Następcą jest nowość Neutrogeny, chyba, że to ja dopiero teraz to dojrzałam. Visibly Clear żel do oczyszczania twarzy z różowym grejpfrutem 200 ml. Zapach i konsystencja na plus. Omijać okolice oczu – prawda, szczypie, jak nie wiem. Do dokładnego mycia twarzy po zmyciu makijażu będzie dobry. Czy kupię ponownie? Nie.
Krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami BANDI 30 ml. Krem na noc o działaniu nawilżającym i złuszczającym. Konsystencja bardzo lekka, zapach nie jest zły, ale działanie bez szału. Nie kupię ponownie.
Perfumy
Mgiełka do ciała Playboy – Play it spicy… 200 ml. Zapach słodki, ale wieczorowy, nie pozostaje na długo na ubraniach. Miło było spróbować, ale nie.
Perfumy Adidas Natural Vitality 75 ml. Kiedyś bardzo lubiłam perfumy Adidasa. Były tanie, a zapachy mi odpowiadały. Niestety, nie zostają na długo na skórze.
Kolorówka
Tusz do rzęs Maybelline The Colossal volum express. Opakowań tego tuszu w swoim życiu chyba nie zliczę, ale póki co nie zamierzam ponownie go kupować. Używam aktualnie też Maybelline, ale Lash Sensational i bardziej mi odpowiada.
Szminka Rimmel Lasting Finish w kolorze 214 Firecracker. Balsamowe wykończenie, ale kolor pomidora zdecydowanie nie jest dla mnie. Ja wyglądam z nią okropnie w dodatku szybko się zjada i to w dość nieładny sposób.
Czekam na kolejne Denko!